Dwadzieścia dwa lata minęły jak jeden dzień... Tak, dzisiaj obchodzę dwudzieste drugie urodziny. Z tej okazji chciałabym podziękować kilku osobom.
Starym przyjaciołom.
Koleżankom z podstawówki, którym bardzo chciałam się przypodobać, a im bardziej się starałam, tym bardziej mnie odrzucały. Nie da się z nikim zaprzyjaźnić na siłę.
Marcie, którą uważałam za przyjaciółkę i dzieliłam się sekretami. Szkoda, że dziś mijamy się bez słowa.
Koleżankom z gimnazjum.
Lence, która tak skutecznie wpoiła we mnie przekonanie, że jesteśmy lepsze od innych, że przez długi czas naprawdę w to wierzyłam. Wciągnęła mnie też w świat mangi i anime, do dziś pamiętam, jak siedziałyśmy razem na forum o Naruto i oglądałyśmy Bleacha. Przede wszystkim zawdzięczam jej jednak to, że tu jestem. To ona zainspirowała mnie do założenia mojego pierwszego bloga.
Mariolce, która była moją dobrą duszą. Chyba tylko dzięki niej nie odpuściłam sobie nauki.
Siedzenie między nimi dwiema na angielskim było ciekawym doświadczeniem.
Ludziom z pracy.
Dzięki nim nabrałam pewności siebie, przekonałam się, że potrafię być w czymś dobra i że podejmowanie decyzji nie boli. Zwłaszcza właściwych.
Marcinowi, który pewnie nawet nie wie, że był dla mnie kimś ważnym. Ciekawe, czy nasze drogi jeszcze kiedyś się skrzyżują.
Ludziom ze studiów.
Adzie, dzięki która robiła najlepsze notatki, z którą mogłam śpiewać Ile jestem ci winien / Ile policzyłaś mi za swą przyjaźń... w przerwie między wykładami, z którą chodziłam do maca po zajęciach zjeść i pogadać. Dzięki której to nie był stracony czas.
Rodzinie.
Rodzicom, że cały czas mnie wspierają na swój sposób, i że jeszcze nie wyrzucili mnie z domu.
Siostrze, że wciąż jestem dla niej jej małą siostrzyczką.
Babci, która mimo choroby wciąż mnie rozpieszcza.
Ciociom, wujkom, kuzynom, chrzestnym.
Obecnym przyjaciołom i tym, którzy po prostu są obok.
Adze, Magdzie, Asi, Kaśce, Martynie. Przepraszam, że upchnęłam was w jednej linijce, ale wam przecież nie muszę tłumaczyć, że bez was nie dałabym sobie rady.
Bartkowi, Łukaszowi, Wojtkowi.
Jak to jest, że ze mną wytrzymujecie?
Tym, którzy byli, ale z jakiegoś powodu zniknęli.
Bo nasze drogi się rozeszły, bo urwał się kontakt, bo byli dupkami. Bo odeszli.
Tym, którzy inspirują.
Luxom, którzy traktują fanów jak rodzinę. Happysadom i Strachom, na których koncertach byłam już tyle razy, że chyba się uzależniłam. Indiosom, którzy zarażają pozytywną energią. Pięć Dwa, Eldo, Zeusowi.
Linkinom, na których muzyce się wychowałam. Muse, Placebo i Marsom.
I wielu innym w zależności od nastroju.
I na koniec oczywiście Wam, Czytelnikom.
Kiedy zakładałam pierwszego bloga, nie pomyślałbym nawet, że dzięki niemu poznam tylu świetnych ludzi. Dziękuję za to, że jesteście, czytacie, radzicie, wspieracie i pocieszacie. Że mogę dzielić się z Wami swoimi przeżyciami, a Wy wpuszczacie mnie do Waszego świata.
Dziękuję. :)