czwartek, 25 września 2014

To nie jest post o siatkówce

Tym razem to nie fejsbukowe rozmowy wciągnęły mnie tak, że nie miałam czasu na blogowanie - po prostu po oddałam laptopa do serwisu tydzień temu i dopiero dzisiaj dostałam go z powrotem.

Przez te kilka dni nie zdarzyło się wiele. Zdążyłam zachorować i wyzdrowieć, a lato zdążyło zmienić się w jesień. A, i jeszcze to:


Ale przecież wszyscy już o tym wiedzą.

Kiedy leżałam w łóżku, było mi trochę smutno, że nie dostałam nawet głupiej wiadomości w stylu Jak się czujesz? Później doszłam jednak do wniosku, że nie mam prawa oczekiwać, że komuś będzie zależało, skoro mi nie zależy. Po raz kolejny stwierdzam, że powinnam dać sobie z nim spokój, ale jeśli za jakiś czas zapyta, czy wpadnę do niego, pewnie to zrobię. Bo tak lubię z tobą pić kolejny raz...

Na szczęście jest jeszcze pan z poprzedniego postu, z którym (chyba) dogaduję się całkiem nieźle, i który raczył zapytać o moje zdrowie (na samo wspomnienie cieszynka na mordzie). 

Poza tym nie jestem gotowa na nowy rok ani na zimę...

poniedziałek, 15 września 2014

A gdyby tak...

tym razem było inaczej?

Podobno żeby coś zyskać, trzeba coś stracić. Przekonajmy się. 

Miałam odpisać na wszystkie komentarze, nadrobić zaległości... Ale każde pyknięcie wiadomości na fejsie sprawia, że na moim ryjku pojawia się szeroki uśmiech i natychmiast zapominam o blogu.