piątek, 5 grudnia 2014

This is my December, czyli Nominacja Dobrych Myśli

Na początku dziękuję wszystkim za życzenia urodzinowe pod poprzednim postem. Cieszę się, że jesteście tu ze mną. 


A teraz przejdźmy do sedna. Do podzielenia się swoimi dobrymi myślami zachęciła mnie Martyna. Dziękuję za nominację. :)
To trudniejsze zadanie, niż się spodziewałam, nie dlatego, że nie mam miłych wspomnień, lecz dlatego, że ciężko było wybrać z nich tylko trzy. 

Odbieram telefon w pracy, już na dzień dobry dostaję opieprz. Ktoś pyta mnie o rzecz, o której nigdy wcześniej nie słyszałam. Pani to rzeczywiście się na niczym nie zna - słyszę w słuchawce. 
Chwilę później wchodzi kolega. Dzwonią teraz do niego. Słyszę, jak mnie tłumaczy: że dopiero weszłam, nie miałam czasu się zorientować... Ostatecznie załatwił całą sprawę za mnie, chociaż to zdecydowanie nie należało do jego obowiązków. 
Opowiadam o sytuacji kierowniczce, ta nie kryje oburzenia. Później dowiaduję się, że porządnie ochrzaniła faceta, który wtedy dzwonił i dała do zrozumienia, że ma się mnie nie czepiać, bo będzie miał z nią do czynienia.
Wtedy naprawdę zaczęłam doceniać ludzi, z którymi pracowałam.

II
Październikowe popołudnie, skończyliśmy zajęcia. Głodne i zmęczone wpadamy do maca i wybieramy zestawy, oczywiście z kuponów. I rozmawiamy. O tym, jaki wykładowca jest wredny, co trzeba zrobić na kolejne ćwiczenia, ale i o pracy, znajomych, chłopakach. Wokół inni studenci i wszechobecny charakterystyczny zapach fast foodu i kawy. 
Wtedy chyba po raz pierwszy cieszyłam się z bycia studentką, czułam, że jestem na swoim miejscu i robię to, co lubię, wśród ludzi, których lubię. 

III
Nie pamiętam dokładnej daty. Siedzieliśmy wtedy w kilka osób, ja, on, jego znajomi, piliśmy, rozmawialiśmy. Zastanawialiśmy się nad pracą po studiach i tym podobnymi, kiedy powiedział: Wyjedziemy. Ty znasz angielski, ja znam angielski... Poradzimy sobie.
Jakby było jakieś my. Oczywiście wtedy nie było, teraz też nie ma, ale fajnie było pomyśleć, że mogłoby być.

Nominuję:
i tradycyjnie wszystkich, którzy zechcą się przyłączyć do zabawy.

Dobrze, że mamy już grudzień.

230 komentarzy:

  1. Pozazdrościć takiej kierowniczki, naprawdę. :]

    Wooooow! Dziękuję! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem idealna nie jest, ale lubię ją. :)
      Cała przyjemność po mojej stronie. ;)

      Usuń
    2. W drugie zdanie nie śmiem wątpić. :3

      Usuń
  2. Ja też zostałam nominowana i notka jest w trakcie tworzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z chęcią przeczytam. :)

      Usuń
    2. Już napisałam, ciekawe czy Cię coś zaskoczy :p

      Usuń
    3. No to zaglądam. ;)

      Usuń
    4. Fajnie, że też się przyłączyłaś do zabawy. :)

      Usuń
    5. Bo to świetna zabawa i doskonale poprawia humor. :)

      Usuń
    6. Coś nowego u Ciebie? :)

      Usuń
    7. Wczoraj przyszedł do mnie Mikołaj a kolejny prezent jest w drodze :)

      Usuń
    8. No to się pochwal. ;)

      Usuń
    9. Właśnie dzisiaj lub jutro odbieram paczkę od mamy :) Zamówiła mi super grę planszową "biznes po polsku". A od ukochanego kubek i słodki bukiecik, zamiast kwiatów są żelki :)

      Usuń
    10. Planszówki są super, chociaż akurat za tego typu grami nie przepadam. :) Bukiet z żelków? Fajnie. :)

      Usuń
    11. No, uwielbiam żelki :) Ja z Młodym ciągle grałam w Monopol a Biznes jest do niego bardzo podobny :)

      Usuń
    12. Wiem o tym - właśnie gier typu monopoly bardzo nie lubię. Za to żelki jak najbardziej. ;)

      Usuń
    13. Ja żelki uwielbiam :) No i w ogóle bardzo lubię jeść :)

      Usuń
    14. Ja lubię wszelkiego rodzaju słodycze. :)

      Usuń
    15. Ja i słodycze i dobre żarcie.

      Usuń
    16. A co najbardziej? :)

      Usuń
    17. Gdybym miała wymieniać spędziłabym tu 5 godzin. Ale lubię wszystkie zupy: rosół, pomidorową, marchewkową, krem z brokuł, cebulową. Uwielbiam włoskie jedzenie np. pizza, spaghetti, oraz chińszczyznę.

      Usuń
    18. U mnie to różnie, ale pierwsze miejsce zajmują pierogi. Oprócz tego lubię wszystko z ciastem: naleśniki, placki, kluski i tak dalej. Makaron też mogłabym jeść bez przerwy.

      Usuń
  3. Takie miłe te spotkania, ale jakiś smutek się za każdym z nich kryje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspomnienia*
      sorry, właśnie mi mama przed chwilą taką historię opowiedziała, że mam burzę w mózgu :P

      Usuń
    2. Widzisz, nie da się ukryć prawdziwej natury. :)

      Usuń
    3. Twierdzisz, że jesteś smutasem? ;>

      Usuń
    4. Coś w tym stylu. ;)

      Usuń
    5. Maruda, smutas...
      Jakoś mi to do Ciebie i tak nie pasuje ;p
      Ja tak nie uważam ;p

      Usuń
    6. Cieszę się. :D Jak zwykle wychodzi na to, że sama siebie nie znam za dobrze. :P

      Usuń
    7. Już Ci to kiedyś pisałam, ale podobno sami siebie znamy najmniej ;p

      Usuń
    8. Tak, już o tym kiedyś dyskutowałyśmy. :)

      Usuń
    9. Ale znów to tu pasuje ;p

      Usuń
    10. Za bardzo zbaczamy na takie tematy. :P

      Usuń
    11. Zboczeńce jesteśmy xD

      Usuń
    12. Dla mnie to żadna nowość. :D

      Usuń
    13. Hahaha ;p W sumie tak ;p Zawsze jakiś dziwny temat wyciągniemy na powierzchnię;p

      Usuń
    14. Bo jesteśmy dziwne? :P

      Usuń
    15. Mów za siebie :P
      Jak tam przygotowania do świąt? :P

      Usuń
    16. Nawet o nich jeszcze nie myślę.

      Usuń
    17. To już za 2 tygodnie :)

      Usuń
    18. Spójrz w kalendarz ;p Chyba pora zabrać się za prezenty ;p

      Usuń
    19. Wcale nie mam na to ochoty. Może w tym roku każdy sam sobie kupi prezent?

      Usuń
    20. Nie lubię kupować prezentów.

      Usuń
    21. Można, ja w sumie w tym roku też się na to nie cieszę za specjalnie.

      Usuń
    22. Zastrajkujmy w tym roku.

      Usuń
    23. Mi się nie chce kłócić znów z mamą ;) Ostatnio wszystko w niej mnie denerwuje ;)

      Usuń
    24. Mam to samo ze swoją... Nerwowa jest strasznie i przez to wszyscy się denerwują.

      Usuń
    25. O tyle dobrze, że moja w domu prawie tylko nocuje :)

      Usuń
    26. U mnie wręcz odwrotnie - od czasu szpitala mama w ogóle nigdzie nie wychodzi.

      Usuń
    27. Niech najpierw lepiej wydobrzeje :)

      Usuń
    28. Łatwo Ci mówić, bo to nie Ciebie wkurza. :P

      Usuń
    29. Ja mam tu w domu już swoje piekiełko ;)

      Usuń
    30. Ech, z rodziną to dobrze na zdjęciu. :P

      Usuń
    31. Chyba tylko na zdjęciu :p

      Usuń
  4. Bardzo się cieszę, że też wzięłaś udział w tej zabawie, im więcej nas, tym lepiej :)
    Dobrze jest, nawet w tych z pozoru niefortunnych sytuacjach, znaleźć chociaż mały, pozytywny pierwiastek do wspominania. Jestem ciekawa, jak moje życie studenta będzie wyglądało :p A kierowniczka to naprawdę spoko kobitka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie śmiałabym odmówić. ;)
      Ano, bardzo w porządku babka. Zresztą do kierowniczek zawsze miałam szczęście - jakimś cudem lubiły mnie.

      Usuń
    2. No i bardzo dobrze ;P Ale oczywiście, żeby nie było, nie zmuszałam ;D
      Bo fajna dziołcha jesteś, myślę, że dobry kierownik to napewno ma "nosa" do ludzi i nie zatrudnia byle kogo ;)

      Usuń
    3. Ona mnie akurat nie zatrudniała. Ale spoko, doceniam komplement. :D

      Usuń
    4. Dobra, nie w temacie jestem, ale grunt, że you know what I mean :p

      Usuń
    5. Wiem, wiem. Dzięki. :D

      Usuń
    6. Nie ma sprawy, polecam się na przyszłość xD

      Usuń
    7. Lepiej uważaj, bo jeszcze skorzystam. ;)

      Usuń
    8. Okay, będę mieć się na baczności, aczkolwiek myślę, że mimo wszystko sprawiłoby mi to przyjemnośc :p

      Usuń
    9. Jeszcze zobaczymy. :P

      Usuń
    10. Chyba obie teraz wywołujemy wilka z lasu :D

      Usuń
    11. No to dajmy sobie z tym spokój. :)

      Usuń
  5. u nas kierowniczka by nas ochrzaniła że klient nie ma racji... zazdroszczę szefostwa :) u mnie ciężko obecnie z dobrymi myślami... chwilę potrwa zanim je zbiorę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety to tylko kierowniczka, nie główna szefowa. Ta na pewno ochrzaniłaby mnie.
      Spoko, masz czas. :)

      Usuń
    2. u nas piramida szefostwa jest porąbana;p najpierw szefowa u nas, potem szef w wawie, a nad szefem dyrekrom operacyjny, a nad nim szef z Anglii xd

      Usuń
    3. My oprócz naszej lokalnej mamy jeszcze regionalną i jakąś tam w Warszawie... One oczywiście nie mają pojęcia, jak wygląda u nas sytuacja, ale mądrzyć się potrafią. :P

      Usuń
    4. u nas tak samo. szefu główny tylko kase by brał do gaci ale ludzi nie obsługuje bo wielkie panisko;p

      Usuń
    5. Ciekawe, czy my byśmy robiły to samo na ich miejscu :P

      Usuń
    6. u nas szefowa ma 3 tys. nie chciałabym za tyle tyrać i być za wszystko odpowiedzialna ;p gdyby mi dali 6 tyd to co innego:D

      Usuń
    7. Ja nie wiem, czy w ogóle nadawałabym się do szefowania :P

      Usuń
    8. Sama nie wiem. Jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiałam.

      Usuń
    9. ja po latach pracy w handlu wyrobiłam sobie chyba coś na kształt skorupy grubej na sumieniu;p

      Usuń
    10. To dobrze. Pewnie jeszcze nie raz Ci się przyda.

      Usuń
    11. np przychodzi stara babcia i mówi że ona nie ma kasy ale chce się uczyć, a ja jej na to rozumiem , ale nic za darmo ;D

      Usuń
    12. U mnie tak nie ma na szczęście. Do mnie przychodzą z pieniędzmi albo po pieniądze. :P

      Usuń
    13. u nas mają pretensje że chcemy od nich te pieniądze zabrać xd

      Usuń
    14. Swoich zawsze ciężko się pozbyć. :P

      Usuń
    15. ech oto uroki handlowania;p

      Usuń
    16. Nie ma nic za darmo. :P

      Usuń
  6. A to był wymóg, że można tylko trzy wspomnienia? XD ja się tak rozpisałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy pisali po trzy, więc myślałam, że tak trzeba. :D

      Usuń
    2. A ja w ogóle na to nie zwróciłam uwagi :o

      Usuń
    3. To tylko szczegóły. ;)

      Usuń
    4. Masz rację ;) u nas babeczka wczoraj rozwaliła system na zajęciach :P jak już tak odnośnie wspomnienia Twojego o byciu studentką :P

      Usuń
    5. No to opowiadaj. ;)

      Usuń
    6. nie dość, że zaczęła sprawdzać listę, na której było chyba z dziesięć osób nadpisanych, to później stwierdziła, że dziwne by było gdybyśmy się na facebooku np dzielili tym że ona jest głupim wykładowcą... cóż, wszyscy wybuchli śmiechem bo niezbyt się kobiecinka pomyliła ;)

      Usuń
    7. Wykładowcy często są totalnie nieogarnięci. :P

      Usuń
    8. Na moim UP to już pobijają rekordy :P

      Usuń
    9. Nie byłabym tego taka pewna. :P

      Usuń
    10. Serio, zapraszam :P nie ma wykładów, nikt do nas nie pisze, że nie mamy, wykładowcy nas olewają, zamykają sale po dziesieciu minutach, albo gadają tak od rzeczy że się nie da wysiedzieć ;D

      Usuń
    11. A noszą skarpetki do sandałów i ciągle tę samą koszulkę? Albo twierdzą, że kupią sobie komórkę dopiero wtedy, gdy będzie można w kalkulatorze wpisać czternaście cyfr (po czym oczywiście okazuje się, że są takie telefony)? :)

      Usuń
    12. U mnie humanistyczny wydział, to raczej większość to nieogarnięci artyści z wielkanocnej choinki urwani ;p jeden koleś na fejsie ma samojebki, babce się wydaje, że żyjemy w erze pe-erelu, cud miód ;)

      Usuń
    13. Każdy wydział ma swoje gwiazdy. ;)

      Usuń
    14. I dzięki temu jest o czym gadać między zajęciami :P

      Usuń
    15. Dzięki temu jest zabawnie. :D

      Usuń
    16. Raczej nie inaczej :D

      Usuń
    17. Przynajmniej tyle dobrego z tego całego studiowania. :P

      Usuń
  7. Pozazdrościć empatycznej i rozsądnej kierowniczki...:) W dzisiejszych czasach to rzadkość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem o tym. Pod tym względem mam szczęście. :)

      Usuń
    2. Niestety większość moich znajomych przychodząc z pracy muszą odstresować się cisnąc po kierownictwie najczęściej i po współpracownikach. Czasami wystarczyłaby dobra chęć pomocy i zrozumienia, ale każdy patrzy tylko na siebie.

      Usuń
    3. Bo każdy chce pracować i zarabiać na życie...

      Usuń
    4. Każdy musi zarabiać, ale chciałby pracować w miłej atmosferze, a nie w atmosferze wyścigu szczurów albo kablowania, bo lepiej świnie komuś podłożyć niż samemu z pracy wylecieć.

      Usuń
    5. Tylko co my możemy z tym zrobić?

      Usuń
    6. Raczej niewiele.
      Kiedy córa pracowała w osiedlowym markecie i któraś z kilkunastu ekspedientek zaczęła kraść, kierowniczka nic z tym nie chciała zrobić. Braki i manka pokrywały pracownice z własnej kieszeni, więc jaśnie pani wisiało, czy jest złodziej w ekipie czy nie. Przecież to nie jej pensja jest obcinana... Dziewczyny wiedziały, która kradła, tylko za rękę nie złapały (z kasetek w kasach ginęły 50-ciozłotówki zawsze wtedy, gdy zawsze jedna i ta sama siadała na kasie, by zastąpić koleżankę, która szła na 15-minutową przerwę). Jednego miesiąca wkurzyły się dziewczyny i 4 rzuciły wypowiedzenie. Kierowniczka próbowała podwyżkami (skąpymi) przekonywać do pozostania, ale ponieważ nie zdeklarowała się do przejrzenia taśm z kamer i odnalezienia złodzieja, więc odeszły. A złodziej dalej kradł. Dopiero jak następnego miesiąca znów 3 rzuciły wypowiedzenie, to się kierowniczka za robotę zabrała, bo szefostwo zaczęło się interesować, dlaczego zwalnia się połowa personelu!

      Usuń
    7. Takiego czegoś zupełnie zrozumieć nie potrafię. Jak można pozwolić, żeby w firmie pracował złodziej? I jeszcze to przekonanie, że ludzie będą pracować mimo tego, że muszą ciągle pokrywać nieswoje braki.
      Dziewczyny dobrze zrobiły, nie powinny godzić się na coś takiego. Mam tylko nadzieję, że potem znalazły pracę, bo wiem, że z tym ciężko.

      Usuń
    8. Ja na miejscu jednej z tych kasjerek zaraz poszedłbym do sądu (pracy wątpię - mało kto ma umowę o pracę) lub inspekcji pracy, że jedna kradnie a reszta musi za to płacić i kierownictwo nic z tym nie robi. A jeśli decyzje instytucji były w głębokim poważaniu - postraszenie mediami działa zawsze. 3:)

      Usuń
    9. Akurat tam wszystkie mają umowy na rok lub na dwa lata nawet. Ale po co do sądu? Po co się włóczyć po urzędach? Nikomu nie zależało i nikt nie miał na to czasu. Za te psie pieniądze to u nas pracy pełno. We wszystkich marketach proszą się, żeby przyjść, bo już nikt nie chce pracować za najniższą krajową plus jakaś tam premia. Córa przyjmowała się do pracy, to miała pensję o 30% wyższą od najniższej krajowej. Potem rząd podniósł najniższą krajową, ale kierownictwo w marketach pensji nie podniosło. Raczej w ciągu następnego roku poobcinali wszelkie premie i po 2 latach pracy zarabiała o 300 zł mniej niż na początku.
      Od razu znalazła pracę w liczarni pieniędzy. Była milionerką co noc...:D
      A teraz otworzył się nowy sklep 100m od naszego domu i od razu z dnia na dzień została przyjęta. Poprosiła tylko o 3 dni na danie wypowiedzenia w liczarni, bo chcieli ją na już.

      Usuń
  8. Tacy współpracownicy i kierowniczka to skarb :)
    A takie sytuacje jak twoja druga pozornie są takie błahe, ale jednak czasem można z nich wyciągnąć coś więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre momenty mają w sobie coś takiego... Niby nic, ale przyjemnie się kojarzą. :)

      Usuń
  9. Kierownika pierwsza klasa ;))

    OdpowiedzUsuń
  10. A mnie nie nominowałaś :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja Cię nominowałam :p

      Usuń
    2. Nie nominowałam Cię, bo zostałaś już nominowana wcześniej przez Martynę. ;)

      Usuń
    3. Już wczoraj to odkryłam ale najpierw odwiedziłam Ciebie i stąd ta zrypka :p
      sorkiewicz ;)

      Usuń
    4. To teraz mogę odnieść się do notki :P
      Dobrą masz szefową ;)

      Usuń
    5. Kierowniczkę, nie szefową. Szefowa jest wredna. :P

      Usuń
    6. Bo szef to z natury musi być zły :p

      Usuń
    7. Wolałabym, żeby było odwrotnie. :P

      Usuń
    8. To zostań swoim własnym szefem :p albo moim :p

      Usuń
    9. Pomyślę o tym. :)

      Usuń
    10. I od razu jakaś premia i służbowe autko :P

      Usuń
    11. Nie zapędzaj się tak, muszę najpierw rozkręcić jakiś biznes :P

      Usuń
    12. No co, ja od razu zaklepuje, żeby potem nie było :P

      Usuń
    13. To ja biorę to samo w Twojej firmie. :)

      Usuń
    14. Spoko ;) jeszcze tylko szofer został do obsadzenia :P

      Usuń
    15. O to będziemy się martwić później. :D

      Usuń
    16. Podjedzie się pod WORD i już, tam są sami chętni ;)

      Usuń
    17. Chyba wolałabym kogoś bardziej doświadczonego. :D

      Usuń
    18. Byle tylko przystojny :D

      Usuń
    19. Tylko tyle Ci potrzeba? :P

      Usuń
    20. Ja będę bogata to po co mi bogaty szofer? :P

      Usuń
    21. Ale z Ciebie materialistka. :P Chodziło mi o charakter, oczywiście.

      Usuń
  11. Spóźnione wszystkiego naj :) miesiąc temu jeszcze pamiętałam xP
    Czemu mnie nie ma? hmm... porzuciłam blogowanie. Nie wiem czy na stałe czy na jakiś czas. Na razie nie mam chęci i czasu. Z oglądaniem anime też coraz gorzej. Miło mi, że się zainteresowałaś, dziękuję ^^ Mimo wszystko postaram się wpadać do Ciebie na bloga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :)
      Zawsze jak ktoś znika tak znienacka z blogosfery, mam wrażenie, że stało się coś złego... Więc dzięki za odpowiedź. :) Szkoda, że już nie będziesz pisać, ale skoro nie masz na to ochoty, to nie ma sensu się zmuszać. Może kiedyś Ci przejdzie. ;)

      Usuń
  12. Eee no fajnie z takimi ludźmi pracować :)
    Zaszczyt mnie kopnął, dzięki za nominacje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, że czasem wkurzają, ale ogólnie są w porządku. ;)
      Nie ma za co. :)

      Usuń
    2. Jak wszędzie, nikt nie jest idealny :)
      Jest jest, bo myślałam, że mnie to ominie a tu proszę niespodzianka :)

      Usuń
    3. Dokładnie. Samej też mi daleko do bycia idealną współpracowniczką. :D

      Usuń
    4. Trzeba wszystko przyjąć na tak zwaną klatę ;D

      Usuń
    5. I mieć dystans do siebie i innych. :)

      Usuń
    6. Nikt nie mówił, że życie będzie proste. :)

      Usuń
  13. No to świetną masz kierowniczkę. I dobrzę, że stoi za swoimi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, świetna z niej babka.

      Usuń
    2. To ważne :) od razu lepiej się pracuję

      Usuń
    3. To prawda. Gdybym trafiła na kogoś innego, pewnie bym tak długo nie pracowała.

      Usuń
    4. To w końcu wpływa na wszystko :)

      Usuń
    5. Szkoda, że wypłata nie jest tak dobra, jak kierowniczka. :P

      Usuń
    6. Ciężkie czasy są dla pracowników, ale również dla pracodawców Pamiętaj, że pracodawca większa połowę dopłaca do składek.
      Niszczy nas obcy kapitał

      Usuń
    7. Ale nie można zwalić wszystkiego na składki.

      Usuń
  14. Bo grunt to ludzie, z którymi dobrze się pracuje po prostu :) Wtedy nie dość, że jest jakos łatwiej, to i mniej stresu. :)
    I ten Mac opanowany przez studentów... i hej, też miałam kiedyś podobne uczucie. Tylko, że siedziałam w Empik Cafe :) Z Marth, moją koleżanką z roku... i pijąc tę pyszną kawę, widząc pozostałych studentów... pomyślałam sobie, że to tak fajnie, że się tu znalazłam, między nimi :)
    I cóż, cieszę się, że i do Ciebie dotarła Nominacja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie są równie ważni, co rodzaj wykonywanej pracy. :)
      Niby niewiele znacząca chwila, ale jednak budzi miłe skojarzenia. Chyba zawsze fajnie mieć poczucie, że należy się do jakiejś grupy, większej całości.
      Mam nadzieję, że dotrze jeszcze do wielu osób. ;)

      Usuń
    2. Otoż to ;) Chociaż w przypadku cięższej atmosfery nie można się bez końca też nimi przejmować. Co wiem po sobie.
      Jasne. Widzisz, to jest własnie dobre, że takie niby niewiele znaczące chwile dają jakieś szczęście, a my potrafimy je dostrzec.
      Również mam taką nadzieję ;)

      Usuń
    3. Najlepiej umieć zachować dystans.
      Obyśmy zawsze potrafiły to dostrzegać. :)

      Usuń
  15. A ja nawet nie mam kiedy iść do maca :< Coraz bardziej wkur.wiają mnie te studia i dziękuję Bogu, że to ostatni semestr!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też wkurzają, ale we wszystkim trzeba umieć znaleźć jakieś pozytywy. :)

      Usuń
    2. Oj żeby się tylko dało... Chociaż... Jedyny plus tego wszystkiego: w lutym będzie po wszystkim. ;)

      Usuń
    3. Przynajmniej jest na co czekać. :)

      Usuń
  16. To świetnie mieć takich ludzi, którzy mogą naprawdę wspierać. Teraz to takie rzadkie. Nie licząc rodziny, ale to też zależy od niej. Zwykle więzi rodzinne są silniejsze od przyjaźni. To jest taka więź pierwotna. Ale czasem przyjaciele są jak rodzina. Może można powiedzieć, że "twoi obrońcy" to taka druga rodzina? Nie znam oczywiście szczegółów, ale to byłoby fajne.
    Ciekawie jest też mieć plany na przyszłość, rozmyślać. Myśleć, że jest choć cień szansy na spełnienie celu. Poza tym... gratuluję nominacji~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze mówię, że przyjaciele to taka rodzina, którą możemy wybrać sami. :) Nie powiem, żebym była aż tak przywiązana do swoich współpracowników, ale na tę kierowniczkę czasami mówię "Ciocia Jadzia". :P
      Osz ty! Ciebie też miałam nominować!

      Usuń
  17. Takie przytulne te wspomnienia... :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  18. Do takich chwil zawsze się wraca, prawda? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Cieszę się, że mam tyle miłych chwil do wspominania. :)

      Usuń
    2. Ja muszę się zastanowić, które chwile są dla mnie najważniejsze. :))

      Usuń
    3. Masz na to tyle czasu, ile chcesz. :)

      Usuń
    4. Mam dużo dobrych wspomnień, które w ogólnym rozrachunku okazały się złe...
      Niestety...

      Usuń
    5. Np. wspomnienie mroźnego styczniowego wieczoru. Urodziny mojej koleżanki - a przyjaciółki Tego Mężczyzny. Zabawa do białego rana. Jego oczy podążające za mną. Nocleg u Jego kolegi. Jego ogrzewanie swoim oddechem moich dłoni. Moja dłoń w Jego. Uśmiech. Radość. Szczęście.

      A później Jego zdrada... Na każde czułe, dobre wspomnienie nałożyła swój cień...

      Usuń
    6. Nie umiesz tego rozdzielić?

      Usuń
  19. numer III bardzo do mnie przemawia :) ogólnie pozytywne myśli bardzo do mnie przemawiają. ściskam, propsuję i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Tak sobie myślę... chyba niewielu ludzi to jedynie potencjalne "my" określiłoby mianem dobrego wspomnienia. Bo w końcu... nie spełniło się, a szkoda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda. Ale gdybym miała wybierać tylko to, co się spełniło, to niewiele by zostało. Po prostu umiem rozdzielić miłe chwile od tego, co było potem.

      Usuń
  21. Lubię tę zabawę i ten optymizm .:)

    OdpowiedzUsuń