środa, 27 lutego 2013

Papierowa łódka

Pamiętacie tę radosną dziewczynę sprzed kilku tygodni, która szczerze wierzyła w to, że szczęście jest tak bardzo blisko, jeśli tego chcesz? Która zarzekała, że żyje w najlepszym możliwym miejscu? Zniknęła. Nie mam pojęcia, co się z nią stało. Będę wdzięczna za wszystkie informacje związane z miejscem jej pobytu.

Teraz macie przed sobą kogoś zupełnie innego. Kogoś, kto chętnie siedziałby cały dzień bez określonego zajęcia, tak po prostu. Lub jeszcze lepiej: uciekł gdzieś, gdzie mógłby zacząć wszystko od nowa.

Prawdą jest, że nie umiem mówić o problemach. Oczywiście narzekam, jak każdy, ale takie słowa jak mam tyle na głowie czy w ogóle nie rozumiem facetów to tylko wierzchołek góry lodowej. Pod tymi słowami kryje się przecież o wiele więcej, ale tego inni już nie widzą. 

Przyzwyczaiłam się do tego, że zbyt wiele rzeczy w życiu przychodzi mi gładko. Pod wieloma względami jestem szczęściarą, przecież zawsze miałam co zjeść, w co się ubrać i gdzie spać. W szkole też nie miałam problemów, w końcu bez większego wysiłku wpadały niezłe oceny. Oczywiście w tym wszystkim był też haczyk - nikt nie wiedział, co działo się w domu, kiedy byłam dzieckiem i co dzieje się w nim teraz. Większość nie zdaje sobie sprawy, że mój ojciec jest naprawdę paskudnym człowiekiem ukrytym pod płaszczykiem przykładnego chrześcijanina. Coś mi mówi, że to po nim odziedziczyłam dosyć ograniczone zdolności komunikowania się i to właśnie jemu zawdzięczam nieumiejętność budowania relacji międzyludzkich. Tak, tak. Jako dziecko bałam się zapraszać do domu kolegów i koleżanki, bo nie wiedziałam, w jakim stanie zastanę ojca. Czy będzie trzeźwy? 

Przez długi czas byłam pod wpływami różnych osób. Zawsze miałam koleżanki o silnej osobowości, które narzucały mi swoje zdanie. Próbując być taka jak one lub też taką jaką one chciały mnie widzieć, właściwie byłam samotna. Marnowałam czas na relacje z osobami, które teraz widząc mnie udają, że mnie nie znają. Na szczęście zmieniło się to w liceum. Przez jakiś czas brak przyjaciół wynagradzałam sobie w świecie wyobraźni, jednak w końcu nawiązałam znajomości, które do dzisiaj wiele dla mnie znaczą.

Jednak nawet dziś, kiedy już spotykam się z kimś tylko i wyłącznie po to, żeby się wygadać na konkretny temat, nagle okazuje się, że więcej słucham niż mówię. Nie potrafię przerywać, jakby sprawy innych były ważniejsze od moich własnych. Tym sposobem to wszystko siedzi we mnie, kumuluje się i czeka, aby wybuchnąć.

Nigdy też nie byłam chwalona. Ale jak to, przecież pisałaś, że miałaś całkiem dobre oceny! Owszem, miałam, ale nigdy wystarczające, by zostać jakoś nagrodzona. Wiem, że jednych taka sytuacja motywuje pozytywnie: Jeszcze im pokażę, że potrafię!, a na innych negatywnie, czyli zaczynają robić coś zupełnie odwrotnego: wagarować, kraść, pić czy krzywdzić ludzi. Jak było ze mną? Właściwie nijak, żyłam sobie dalej nie wysilając się. I jakoś to szło.

Aż do momentu, w którym jestem teraz. Niejako utknęłam tutaj, sama. Gdzieś tam są studia, gdzieś praca, ale nic na poważnie. Gdzieś tam jest chłopak, w którym jestem zakochana, ale oboje jesteśmy zbyt uparci, żeby coś z tym zrobić. Gdzieś tam są przyjaciele i rodzina, ale to gdzieś jest tak cholernie daleko...

niedziela, 24 lutego 2013

Niespokojnie

Bardzo niespokojnie. Już dawno powinnam była się nauczyć, że przed niektórymi sprawami uciec się nie da. Że wieczne odkładanie wszystkiego na później do niczego dobrego nie prowadzi. Więc teraz czas naprawdę wziąć się w garść i załatwić to, czego jeszcze nie załatwiłam.

Wczoraj spędziłam świetny wieczór z panem B. Sto razy bardziej niż w wygodnym łóżku wolę spać na plastykowym siedzeniu w skm-ce z głową na jego ramieniu. Szkoda, że tak bardzo nie jesteśmy razem. Tak, teraz możecie palnąć mnie po głowie. 

It's only a picture tag

Zasady:
1. Umieść w poście baner z tytułem tagu i linkiem do Kirei - inicjatorki tagu.
2. Odpowiedz w formie zdjęcia na 17 pytań- może to być pojedyncze zdjęcie, kolaż złożony z kilku zdjęć, sfotografowany rysunek czy PrintScreen. Ważne, żeby odpowiedź była w formie graficznej, a nie tekstowej- ewentualnie krótki podpis dozwolony :).
3. Postarajcie się, aby większość zdjęć była Wasza własna, a nie np. pobrana z Internetu z podaniem źródła. Wtedy ten tag będzie bardziej osobisty i ciekawy, choć kilka pytań trochę utrudnia to zadanie (np. w pytaniu o życzenie).
4. Otaguj 7 osób :)
Za nominację dziękuję Fortunacie

1. Codziennie widzisz...
Widok z okna. Czyż nie jest piękny?

2. Ubranie, w którym "mieszkasz"?
Zakopianki rządzą!

3. Ulubiona pora dnia?
Późny wieczór

4. Coś nowego?


5. Właśnie tęsknisz za...
Lato.

6. Piosenka, która za Tobą chodzi...


7. "Nagłówek" Twojego tygodnia to...


8. Najlepszy moment tygodnia?


9. Czym chciałaś/eś być jako dziecko?
Nie wiem, dlaczego pytanie jest czym, ale zawsze chciałam być pisarką.

10. Nigdy nie rozstajesz się z....


11. Co można znaleźć na Twojej liście życzeń.


12. Twoja miłość od pierwszego wejrzenia.


13. Coś, co robisz przez cały czas.


14. Zdjęcie tygodnia?

15. Ulubione słowo/wyrażenie?


16. Najlepszy moment roku.
2012: Październikowy spacer wieczorową porą. I koncerty, oczywiście.

2013: Koncerty.

17. Ktoś, kto zawsze potrafi Cię uszczęśliwić.
Nikusia.

I nominacje:
Gemini
Lúthien
Ninówa
Nuit
Kathy Leonia
Kaa

środa, 20 lutego 2013

Dzień 4: Ulubione cytaty

Pytacie, co u mnie, więc powiem wam: to już koniec, baby, skończyło się love story...
Daję sobie spokój. Jeśli w najbliższym czasie usłyszycie (zobaczycie) tu słowa takie jak miłość, umówić się, randka czy konwojent, błagam, walnijcie mnie mocno w głowę!

A teraz cytaty. Cieszcie się, że wybrałam tylko siedem. Selekcja była ostra!

„Kobiety istnieją po to, by je kochać, nie po to, by je rozumieć.”
Oscar Wilde

„-Puchatku?
-Tak, Prosiaczku?
-Nic. Chciałem się tylko upewnić, że jesteś.”
A. A. Milne

„Bądź sobą, a nikt nigdy nie powie ci, że robisz to źle.”  

„Bóg nie mógł być wszędzie, dlatego stworzył babcie.”

„Miłość i sraczka przychodzą znienacka. A jak wiadomo, miłość gorsza.”
(mądrości życiowe babci)

„Nie liczy się nic, liczą się przyspieszone tętna”
„Tysiąc szans, nie miej boja, odwaga to nie wada
Odważ się, nie odważaj, sprawiedliwość wagą włada”

niedziela, 17 lutego 2013

Dzień 3: Zrzut pulpitu



Tak, pasek zadań mam po lewej stronie. Nie pytajcie dlaczego, bo sama nie wiem.


środa, 13 lutego 2013

Dzień 2: Zdjęcie biurka




Chyba nic nadzwyczajnego, prawda? 

Przy okazji: Happy Desperation Day!

wtorek, 12 lutego 2013

30 day challenge: dzień 1


Dzień 1 - Przedstaw się
Możecie mówić mi Emi, choć naprawdę na imię mam Ewelina. Skąd taki nick? Historia długa i nieciekawa, więc odłożę zanudzanie was na inną okazję. Nie tak dawno temu przekroczyłam magiczny próg wieku między -naście a -eścia i jakoś specjalnie tego nie odczułam.
Mieszkam w Gdyni, której nie zamieniłabym na żadne inne miejsce w Polsce. Studiuję na jednej z trójmiejskich uczelni i dorabiam sobie jako liczarz - licząc cudze pieniądze.
Założę się, że nie zwrócilibyście na mnie uwagi w tłumie. Nie wyróżniam się wzrostem - 170 cm, wagą - odpowiednia do wzrostu, ani nawet fryzurą - blond włosy spięte w kucyk. Ubieram się po swojemu, kocham sukienki, spódniczki i tuniki, uwielbiam obcasy, nie przepadam za sportowymi ciuchami.
Mimo wszystko, jestem pewna siebie i nieco zarozumiała, choć odnalezienie się w danym towarzystwie z reguły zajmuje mi trochę czasu. Nie rozumiem ludzi, ale jestem na nich otwarta. Bywam złośliwa, wredna i ironiczna, czym często odstraszam innych, jednak nie robię tego, by urazić innych, po prostu takie mam poczucie humoru i nie do końca nad tym panuję. Trzeba traktować mnie z lekkim przymrużeniem oka - w jednej chwili mogę palnąć coś podłego, ale w drugiej poszłabym za tym kimś w ogień.
Przywykłam do wąskiego grona znajomych i świadomości, że umrę samotnie, dzięki czemu łatwiej mi się żyje. Raz na jakiś czas pojawia się ktoś, kto mąci to moje przekonanie, po czym znika, jakby go nigdy nie było.
W wolnych chwilach nie robię nic niezwykłego: czytam, piszę, słucham muzyki, oglądam filmy, chodzę na basen, imprezy, koncerty. Zresztą więcej o moich zainteresowaniach będziecie mogli poczytać w kolejnych notkach.
Jak możecie przeczytać w moim profilu, marzę o świętym spokoju, odrobinie ciepła i możliwości przytulania się do kogoś, kto ładnie pachnie.
Na koniec przytoczę jeszcze moje motto: Kiedyś i tak wszyscy umrzemy.
Moja filozofia życiowa? Żyj kolorowo, kontroluj to i owo.

W najbliższym czasie spodziewajcie się zmiany adresu. Ktoś zakłócił moją prywatność.

środa, 6 lutego 2013

Panie

Chyba znów zacznę chodzić do kościoła. Bóg musi mnie bardzo kochać i potwornie się o mnie martwić, bo ostatnimi czasy spełnia wszystkie moje prośby.

Pomoc w sesji (której koniec zbliża się wielkimi krokami), drobna zmiana w pracy jutrzejszego dnia, dogodny plan zajęć na kolejny semestr, spokój z panem W., a nawet idiotyczne długopisy.

Jest jakieś inne sensowne wyjaśnienie? To muszą być cuda.

P.S. Boże, byłabym naprawdę wdzięczna za ten kawałek szczęścia, o który modlę się tyle lat.


niedziela, 3 lutego 2013

Jeszcze


Pozabijam, po prostu pozabijam! 
Ładnie wyglądasz, ale czemu nie masz adidasów? 
Może dlatego, że kobieta powinna wyglądać jak kobieta, a może dlatego, że nie spodziewałam się chodzenia po błocie.
Czemu jesteś zła?
No to życzę wam powodzenia.
Do zobaczenia kiedyś.

Nie traktujcie tej notki zbyt poważnie. Jest druga w nocy, a ja jestem wściekła i już nie trzeźwa, ale wciąż jeszcze nie pijana.