Logika mojego zachowania powala. Najpierw narzekam, że faceci są jak dzieci, po czym zachowuję się bardzo dojrzale nie odpisując na sms-a... bo nie. Najpierw wkurzam się, że nie zadzwonił, potem denerwuję się, że napisał. Twierdzę, że nie jestem wściekła, ale to też nie tak, że wszystko jest w porządku.
Podpytam, kiedy będzie w domu. Spotkamy się, napijemy i wyjaśnimy to, co powinniśmy byli wyjaśnić sobie już wtedy.
Nie brakuje mi jego. Tęsknię za tym, że był.