*żartowałam.
Czyli o ludziach słów kilka
Post dedykuję Anelise, która zmotywowała mnie do napisania w końcu tego, co już od dawna chodziło mi po głowie. :)
Pewnie wiele razy słyszeliście ode mnie, że nie lubię ludzi. Już spieszę z wyjaśnieniem: tu właśnie kłania się wam moja egoistyczna natura, bo egoistką jestem i nie mam zamiaru tego ukrywać; mam grono osób, które lubię, a nawet są osoby, które kocham na swój samolubny sposób. Większość ludzi zwyczajnie toleruję, a kilku przypadków wręcz nie znoszę. Wychodzi więc na to, że poza nielicznymi wyjątkami ludzie są mi obojętni. Nie zależy mi na miliardzie fejsbukowych znajomych, których naprawdę nie znam. Tak przynajmniej o sobie mówię.
W rzeczywistości wygląda to jednak trochę inaczej.
Zanim się obejrzałam, w ciągu roku, albo nawet w krótszym czasie, polubiłam, a przede wszystkim doceniłam pracę z ludźmi. Zawsze wydawało mi się, że się do tego kompletnie nie nadaję, a moje miejsce jest gdzieś wśród papierów. A tu proszę, okazało się, że wśród ludzi czas mija szybciej i przyjemniej. Można się z nimi pośmiać, poflirtować, dowiedzieć się od nich mnóstwa rzeczy* i poznać różne opinie. Wiadomo, nie zawsze jest kolorowo, ale do tego zdążyłam się już przyzwyczaić.
Oczywiście nic tak nie pomaga w mojej pracy, jak bycie młodą blondynką. Serio. Bo 99% "interesantów" to mężczyźni. Całe szczęście, że się akurat tak złożyło, inaczej chyba nie wybaczono by mi mojego nie zawsze ogarnięcia... Niemniej przydaje się też uśmiech i miłe podejście. Tak, staram się być miła, jednak ukąsić też potrafię**. No wiecie, jak to kobieta.
Są tacy, na sam widok których już cieszy mi się ryj. Są i tacy, przy których trzeba schować swój urok osobisty do kieszeni i nie wychylać się poza standardowe "dzień dobry", "dziękuję" i "do widzenia". I kiedy ktoś porządnie mnie wkurzy, nic tak nie poprawia mi humoru jak fakt, że wcale nie muszę z tym kimś rozmawiać, poza tym, co wchodzi w zakres moich obowiązków.
Kto wie, może za rok stanę się duszą towarzystwa?
Tymczasem kochana Aga na moje retoryczne pytanie "Co się ze mną stało, że polubiłam przebywać z ludźmi?" odpowiedziała prosto, ale mocno: "Koniec świata jest blisko." Żeby nie było, że nie ostrzegałam.
*Np. gdzie ktoś kupił mieszkanie, żeby nigdy przypadkiem nie zamieszkać w pobliżu.
**Bywam naprawdę wredna. Często niechcący, a czasem po prostu chcę komuś dopiec.