Dziękuję za wszystkie miłe słowa pod poprzednim postem. Pomogły. :) Złe przeczucia zaczynają mnie po trochu opuszczać. Dzisiejszy wypad na zakupy również miał znaczenie. Nabyłam taki oto t-shirt:
oraz dżinsową kurtkę, bransoletkę i ten cudownie pachnący żel pod prysznic. Ale przecież nie o same ciuchy i kosmetyki chodzi, tylko o to, że miło spędziłam czas z mamą i siostrą, choć oczywiście bez drobnych sprzeczek się nie obyło.
Poza tym ostatnio zapomniałam się pochwalić, że zostałam pełnoprawnym keszerem. We wtorek, wreszcie, udało nam się z przyjaciółkami zdobyć pierwszą w naszej karierze skrzyneczkę. Jeśli lubicie spędzać czas na świeżym powietrzu, poznawać nowe miejsca i ludzi, zajrzyjcie tutaj. A my jutro idziemy szukać kolejnych keszy.
I wreszcie skończyłam czytać Naruto. Kto by pomyślał, że ta historia skończy się tak szybko? Kiedy ją zaczynałam, byłam przekonana, że potrwa jeszcze kilkanaście, a może i kilkadziesiąt lat. Dziwne uczucie wiedzieć, że już nie będzie więcej przygód wkurzającego blondyna... Czyżby Kishimoto chciał powiedzieć, że czas dorosnąć?