Jeśli chodzi o sytuację z poprzedniego postu, to rozwinęła się następująco: on napisał Może się spotkamy, kiedy wrócę do domu?, ja odpisałam Może. Wrócił dwa tygodnie temu i nie spotkaliśmy się jeszcze.
Nie mam jednak za bardzo czasu o nim myśleć, bo w głowie siedzi mi ktoś inny. Ktoś, kogo uśmiech mnie rozbraja... ale przecież nie mogę się z nim umówić, bo to by było zbyt banalne. Najpierw narzekam, że to on bawi się w podchody, a później okazuje się, że sama nie jestem nic lepsza. W takim tempie umówimy się chyba w przyszłym życiu.
W pracy bawię się we włamywacza, bo to zatrzasnę klucz w pomieszczeniu albo zamknę kluczyk we własnej szafce... Choć zdarzają się też dni, kiedy nie robię nic głupiego i nawet bawię się całkiem nieźle.
Nagrodę za tekst miesiąca otrzymuje ode mnie kolega z pracy, który na pytanie: Długo na mnie czekałeś? odpowiedział: Całe życie. Aż chce się pracować. ;)